Wszystko zaczyna się od tego, że państwo Banks, mieszkający przy ulicy Czereśniowej w Londynie, zatrudniają nową nianię do czwórki swoich pociech. Opiekunka nie od razu przypada dzieciom do gustu… jest niesympatyczna, skupiona na sobie i próżna. Szybko okazuje się jednak, że kocha dzieci oraz posiada zdolności magiczne! Które dziecko nie chciałoby mieć takiej opiekunki!?! Janeczka, Michaś, Basia i Jaś mają dzięki niej fantastyczne przygody i bardzo się do niej przywiązują, a wraz z nimi zafascynowany czytelnik.
W książkach świat rzeczywisty i magiczny przeplatają się, a granice między nimi są zatarte. Mary Poppins była bohaterką zupełnie nietypową w czasach, kiedy książka o niej pierwszy raz ukazała się w Wielkiej Brytanii. Przed II wojną światową bohaterowie książek dla dzieci byli podzieleni wyraźnie na dobrych i tych złych. Pamela Lyndon Travers była pisarką i poetką na długo przed powstaniem serii książek o Mary Poppins, ale to właśnie ona przyniosła jej międzynarodową sławę. Te historie to dziś absolutna klasyka światowej literatury dziecięcej i nie wyobrażam sobie, że można by spędzić dzieciństwo nie znając ich.
Wydawnictwo Jaguar zebrało wszystkie książki o Mary Poppins w jednym tomie, dzięki temu powstała najgrubsza książka jaką moje dzieciaki mają w swojej biblioteczce, gabarytem może się równać tylko z “Księgami Jakubowymi” Olgi Tokarczuk 🙂
Wygląda imponująco i zapewnia lekturę nie tylko na długie jesienne wieczory. Książka zawiera oryginalne ilustracje Mary Shepard, której ojciec zilustrował pierwszego Kubusia Puchatka.
Równocześnie ten gabaryt jest jednak wadą publikacji – ciężko ją zabrać w podróż, nadaje się tylko do czytania stacjonarnego. Linijki tekstu nie mają między sobą zbyt dużych odstępów, nie jest więc zachęcająca dla początkujących czytelników.
Książka idealna do głośnego czytania przez dorosłego, polecam!
tekst: P.L. Travers
ilustracje: Mary Shepard
przekład z języka angielskiego: Irena Tuwim, Stanisław Kroszczyński
Wydawnictwo Jaguar, 2014
904 strony
dla dzieci 5+
cena okładkowa 89,90 zł
Kocham książki a ta wygląda imponująco! Idealna liczba stron na całą długą jesień, wymarzona do czytania pod kocykiem, przy herbatce z sokiem malinowym i gorącej szarlotce prosto z piekarnika!
Rozmowa z 7 letnią córką.
– Chcesz wygrać książkę?
– Tak. A jaką?
– “Mary Poppins”. Ma 904 strony.
– Super! Tyyyyle czytania.
Na to wpada siostra bliźniaczka i mówi:
– Taka dużą, to ja też chcę.
Więc oświadczam, że mam dwie chętne w domu. Mama też się dołącza do tych chęci:)
Hm, i dla nas ta książka stanowiłaby niezłą gratkę. Mamy wieeele książek, va, biblioteka pęka w… półkach 😉 Jednak Mary Poppins nie mamy. Nie tylko tej, ale w ogóle żadnej. A potencjalnych czytelników sześcioro! Plus matka 🙂 No i przy taaakiej książce starszaki nie marudziłyby, że po godzinie nie jyz co czytać;) A jesienne wieczory, fotel i lampka aż się proszą o zanurzenie w lekturze. Byłoby nam po szesciokroć, co tam przyznam, po siedmiokroć miło wygrać tę książkę 🙂
Dzięki Psotniku za polecenie tej książki. Nie słyszałam wcześniej o tej serii. Ale już nadrabiamy z córką zaległości – Mary Poppins jest fantastyczna! Cudowny przekład, świetnie się czyta! A gdy tak czytam córce to sobie myślę, że byłoby fajnie posłuchać audiobooka Mary Poppins w wykonaniu Jung-off-ska ? Co ty na to, Psotniku?
dobry pomysł 🙂 trzeba podrzucić pomysł wydawnictwu 🙂