Cykl o Muminkach finoszwedzkiej artystki Tove Jansson należy do największych dzieł światowej literatury dziecięcej. Nie straszny jest mu upływ czasu (a przypomnieć należy, że tom pierwszy, Małe trolle i duża powódź, ukazał się 75 lat temu), nie imają się go zmiany literackich trendów. I dobrze, bo powieści o Muminkach są niezwykłe: nie tylko znakomite literacko i graficznie, ale dzięki jakiejś trudno uchwytnej magii zdolne wejść z odbiorcą w głęboki, intymny kontakt.
Muminki interpretuje się rozmaicie: z perspektywy literatury dla młodego czytelnika, podkreślając idylliczność wiecznej, dziecięcej arkadii; w ujęciu biograficznym, doszukując się wątków z życia autorki i jej otoczenia; w kontekście tła kulturowego, upatrując korzeni świata Muminków w skandynawskich wierzeniach ludowych. Z upodobaniem stosuje się klucz psychologiczny, zarówno jungowską psychologię głębi (tu można przywołać interpretację Marii Nikolajevej1 obsadzającej Bukę w roli Cienia Mamy Muminka), Lacanowski model psychoanalityczny, czy wręcz odniesienia do psychiatrii klinicznej (warto przypomnieć ciekawy tekst Michała Błażejewskiego zestawiający cykl Jansson z teoriami polskiego psychiatry Antoniego Kępińskiego2). Każda z tych interpretacji jest prawomocna, każda mówi coś istotnego o Muminkowym cyklu, a jednocześnie wiele z nich wyklucza się nawzajem. Przyczyną jest zdolność Tove Jansson do budowania swoich narracji na bazie prawdziwie głębokich i wieloznacznych symboli, które, tak jak chcieli symboliści z przełomu XIX i XX wieku można odczuć, ale nie da się opowiedzieć.
Odpowiedź na pytanie, skąd się wzięły Muminki, Filifionki, Paszczaki, Mimble i inne postacie cyklu jest prosta. Z wyobraźni autorki. Tove Jansson twórczo potraktowała barwną rozmaitość nadnaturalnych stworzeń zapełniających świat skandynawskich wierzeń ludowych. Interesujący i symptomatyczny jest fakt, że tylko część z tych kulturowych odniesień jest dostępna polskiemu czytelnikowi, reszta zaś, parafrazując tytuł filmu Sofii Coppoli, zagubiła się w tłumaczeniu. I tak, oprócz już wymienionych, spotykamy na kartach książek o Muminkach masę stworzeń, których istnienie sytuuje się na granicy zwierzęcości. Należą do nich między innymi Ti-Ti-uu z opowiadania Wiosenna piosenka (Opowiadania z doliny Muminków), drobinka Salome (Zima Muminków) oraz mnóstwo bezimiennych istot, w polskich tłumaczeniach określanych najczęściej mianem „stworzonko”. Tove Jansson używa w odniesieniu do tych postaci nazwy „knytt”, bezpośrednio nawiązującej do słowa „oknytt” określającego wszystkie nadnaturalne stwory, które według wierzeń ludowych Szwed mógł spotkać, gdy ze świata kultury musiał udać się w świat niebezpiecznej natury. Do owych „oknytt” należały zatem min. wodniki, elfy, krasnoludki, gnomy i oczywiście trolle. Wszystkie złośliwe, podstępne i nieprzewidywalne, niektóre wręcz niebezpieczne. Niebezpieczeństwo to zawiera się już w samym określeniu, przedrostek „o” wyraża w języku szwedzkim negację, odpowiadając tym samym polskiemu przedrostkowi „nie”. Zamiana „oknytt” na „knytt” obnaża podstawowy zabieg pisarki – nadanie ogółowi kreowanych przez siebie bohaterów wartości pozytywnej, oddemonizowanie ich. Oczywiście autorki polskich przekładów nie miały szans, żeby wiernie oddać sens słowa „knytt”. Wszystkie nazwy wstawiane w to miejsce, jak na przykład „stworzonko”, „istotka” czy „drobinka leśna” mają znaczenie ogólne, siłą rzeczy więc polski czytelnik nawet nie podejrzewa, że tak określane postacie należą wraz z Filifionkami, Homkami, Mimblami i Muminkami do jednego rodzaju istot.
Muminki są trollami, a słowo „troll” nie jest obce językowi polskiemu. Znają je zwłaszcza wielbiciele kultury spod znaku fantasy, za Tolkienem lansującej staronordycki wizerunek trolla jako ogromnego, złośliwego i brzydkiego potwora, którego strach przed promieniami słońca sytuuje zdecydowanie po stronie ciemnych mocy. Jako przedstawiciel „oknytt” ze szwedzkich wierzeń ludowych troll występuje w kilku wariantach różniących się wzrostem i miejscem bytowania (trolle górskie, trolle leśne itd). Oczywiście wyobraźnia Tove Jansson sytuuje Muminki daleko od ich kulturowego pierwowzoru. Są one stworzeniami zdecydowanie pozytywnymi, odznaczają się przyjaznym wyglądem – ich okrągłe brzuszki, duże, łagodne pyszczki, atłasowa skóra i aksamitne futerko wywołują wrażenie przytulnej swojskości. Wrażenie to wzmagają obyczaje Muminków – zamiłowanie do pluszowych mebli z pomponikami i swojskich (przynajmniej dla Skandynawów) pikników na świeżym powietrzu – z kawą, naleśnikami i słoikami słodkich dżemów. Również inne postacie: zatroskane, pedantyczne Filifionki, pompatyczne i arbitralne Paszczaki, beztroskie Mimble i strachliwe Homki, sprzątające domy, czeszące włosy, oddające się ręcznym robótkom i pijące kawę, mogłyby z powodzeniem być ludźmi – gdyby nie ogonki, wąsiki i łapki. A jednak Tove Jansson zrezygnowała z całkowitego przesunięcia „oknytt” na stronę cywilizacji. Ich bliski związek z naturą jest niezaprzeczalny, a wyraża się min. w zwierzęcej skłonności do wyszukiwania norek, w które można wpełznąć (niezależnie od tego, czy norka jest dziuplą w lesie, czy otworem w motku wełny), w umiejętności życia pod gałęzią świerku lub na cichej polance w gąszczu traw, a także w zwyczaju zapadania w sen zimowy, cechującym zwłaszcza Muminki.
Tę naturalną pierwotność bohaterów cyklu wzmacnia mityczna symbolika właściwa czasoprzestrzeni zamieszkiwanego przez nich świata. Spoglądając za radą Marii Nikolajevej na cykl Muminków jako całość, można stwierdzić, że poszczególne historie i przygody uwydatniają silnie zaznaczone w rzeczywistości Muminków podstawowe rozróżnienie między kosmosem i chaosem. W wymiarze przestrzennym rozróżnienie to odzwierciedla kontrast między szczęśliwą, rajską i uporządkowaną doliną Muminków, a obcym, nieznanym światem zewnętrznym – reprezentującym niesprecyzowane niebezpieczeństwo, nieporządek i dzikość. Dolina Muminków wraz z tkwiącym pośrodku domem da się interpretować jako środek świata – kosmiczne centrum. Świadczy o tym sylwetka domu: wydłużona, wysoka i spiczasta, zwieńczona złotą gałką symbolizującą słońce. Odzwierciedla ona nie tylko oś świata (axis mundi), ale także, dzięki okrągłemu, idealnemu kształtowi – obraz świata (imago mundi). Jako środek świata dom Muminków jest źródłem rozprzestrzeniającego się kosmicznego porządku, a także wiecznego stawania się. Każdy wędrowiec w każdej chwili może stać się domownikiem, wystarczy dostawić kolejne łóżko oraz nakrycie na stole. Jest też dom Muminków czymś w rodzaju rogu obfitości, dysponuje stale spiżarnią pełną jedzenia, które pojawia się samo z siebie, z niewielkim udziałem Mamy Muminka, niezaprzeczalnej kapłanki domowego ogniska, źródła ciepła, porządku i spokoju, krzątającej się, dbającej o ogród oraz o światło w oknie, które wieczorami prowadzi zagubionych wędrowców. Arkadyjską idyllę doliny Muminków uzupełnia czas cykliczny, który właściwie nie płynie, a trwa. Koniec lata jest tu jednocześnie zapowiedzią nowego lata, które będzie wyglądało dokładnie tak samo, pełne słońca, zabawy, pikników, jedzenia i szczęścia. Kolejne budzenia ze snu zimowego nie są znakiem upływu czasu, podkreślają tylko jego trwanie. Muminek nie rośnie, jego rodzice nie starzeją się i za każdym razem wraz z wiosną ze świata powraca najlepszy przyjaciel – Włóczykij. Nie znaczy to jednak, że bohaterowie nie mają przygód, owszem, przygody, które przeżywają, noszą czasem wszelkie znamiona katastrofy, tak jak groźba zderzenia z kometą (Kometa nad doliną Muminków) czy wybuch wulkanu i powódź (Lato Muminków, Małe trolle i duża powódź). Jednak przygody te zawsze kończą się tak samo – powrotem do normy, do centrum, do uporządkowanego świata doliny. Zalany powodzią dom stoi niezmieniony, jedyne, co może się zdarzyć, to utrata mebli z salonu lub zamoknięcie hamaka. W związku z tym czytelnik doznaje niemal szoku, kiedy wraz z bohaterami przychodzi mu stawić czoło chaosowi.
Chaos w powieściach o Muminkach, tak jak kosmos, zaznacza się zarówno na planie przestrzennym, jak i czasowym. Przestrzenią chaosu jest wyspa, na którą pod wpływem niezadowolonego z życia Tatusia wyprowadza się rodzina Muminków (Tatuś Muminka i morze). Znaczące jest, że wyspa znajduje się na samym końcu linii szkierów (małych, skalistych wysepek, których pas oddziela stały ląd od otwartego morza), jest więc wystawiona na działanie pustego i ogromnego bezmiaru wód. Morze (woda) w mitologiach symbolizuje na ogół kwintesencję chaosu, czyli niesprecyzowanej magmy, w której bytują potwory. Zgodnie z tym wyspa z latarnią morską jest zaprzeczeniem porządku znanego z doliny Muminków. Wszystko na wyspie jest nietrwałe – kamienny pomost, pracowicie budowany przez Tatusia znika w ciągu jednej deszczowej nocy. To samo dzieje się z ogrodem, który Mamusia próbuje urządzić na skałach, a róża przywieziona z doliny umiera. Po raz pierwszy pojawiają się problemy życia codziennego, takie jak konieczność dostarczania żywności. Jedzenie nie mnoży się już samo w spiżarni, arkadyjski róg obfitości nie działa na dalekiej wyspie. W tym kontekście zachowanie Mamy Muminka można zinterpretować jako przejaw Eliadowskiej tęsknoty za rajem3. Jako kapłanka kosmicznego trwania domu Muminków – środka świata, pobyt na wyspie odczuwa jako cierpienie. Świadczy o tym nietypowe dla niej zachowanie: bezczynność. Mama nie ma władzy nad wyspą. Mimo wysiłków, takich jak tworzenie ogrodu czy próba urządzenia pikniku na świeżym powietrzu, nie uzyskuje zamierzonego efektu. Symbolem zmiany pozycji Mamy Muminka jest los jej torebki. W dolinie torebka jest najważniejszym rekwizytem kapłanki, jej utrata to prawdziwe nieszczęście, na wyspie leży gdzieś z boku pozbawiona znaczenia. Tęsknota za rajem, czyli za domem, przekształca twórcze moce bezczynnej Mamy w artystyczne natchnienie, na ścianie latarni morskiej powstaje ogród i weranda – obraz opuszczonej doliny. Mama Muminka wnika w obraz siłą swojej nostalgii i tam, pod drzewem jabłoni, symbolem życia, znajduje ukojenie.
Chaotyczna strona czasu, który na ogół, jak już wspomniano, jest pełen szczęścia i bezpieczeństwa, to zima. Symbolika zimy, zimna i ciemności w sposób oczywisty wiąże się ze śmiercią, tak jak sen zimowy (podobnie jak sen w ogóle) zapowiada sen wieczny. Nic dziwnego zatem, że perspektywa zimy, coraz krótsze dni i wieczorny chłód, budzą w Muminkach smutek i niepokój. Wysłanniczką zimy jest tajemnicza, demoniczna postać zwana Buką, której pojawienie się w dolinie to znak, że zbliża się pora snu aż do wiosny. Buka – czarna, melancholijna i zła – budzi strach i wstręt. Zostawia za sobą mróz i szron, a miejsca, gdzie długo siedzi, na zawsze pozostają martwe. W ogrodzie Muminków jest kilka takich miejsc, a to z tej przyczyny, że Buka stara się siadać blisko fascynującego ją światła. W życiu Muminków nie ma zimy, błogosławieństwo długiego snu pozwala im żyć wiecznie w świecie lata. Jednak pewnego razu Muminek budzi się niespodziewanie i nie może zasnąć (Zima Muminków). Cała rodzina śpi, dom jest cichy i wygląda dziwnie, zegary stoją, a świat na zewnątrz jest obcy i niemiły. Chaos zimowej pory przejawia się w karnawałowym porządku na opak. Powinno być jasno, a jest ciemno, powinno być zielono, a jest biało. Kabina kąpielowa jest teraz domem niejakiej Too-tiki, a świat zamieszkują dziwne stworzenia, których latem nie widać i nie słychać. W tym otoczeniu Muminek po raz pierwszy styka się ze śmiercią – piękną lodową panią (podobną do Andersenowskiej Królowej Śniegu), która odbiera życie beztroskiej wiewiórce.
Jeśli w Zimie Muminków bohaterowie po raz pierwszy spotykają śmierć – ostateczne odstępstwo od wiecznego teraz, a w Tatusiu Muminka i morzu porzucają rajską idyllę – co jest odstępstwem od kosmicznego tutaj, Dolina Muminków w listopadzie tchnie połączoną melancholią niepełnego środka świata i czasu ukierunkowanego na schyłek. Jest to szczególna część cyklu, bo pozbawiona rodziny Muminków. Dolina jest opuszczona, dom stoi pusty i pozornie pozbawiony cech kosmicznego środka – jest zimny, nieprzyjazny i cichy. A jednak postacie, które do domu Muminków przybywają zwabieni tęsknotą za rajem, postanawiają zostać. Dom bez Muminków nie działa tak jak powinien. Nie ma kawy na werandzie, nikt nie nastawia zegarów i nie postukuje w barometr, listopadowe słońce nie grzeje (a przecież we wspomnieniach Paszczaka w dolinie zawsze panuje lato). Nowi mieszkańcy próbują zatem doprowadzić wszystko do normy. Paszczak chce być jak Tatuś Muminka, zabiera się więc za budowanie domku na drzewie. Filifionka stara się wejść w rolę Mamy i urządza piknik na świeżym powietrzu. Oczywiście ich wysiłki spełzają na niczym, a porażka skutkuje goryczą i niepokojem. Jednak kosmiczne centrum porządku, choć naruszone brakiem rodziny, zachowuje funkcję uzdrawiającą i odnawiającą. Poddani terapii nieobecności, skonfrontowani z brakiem, Filifionka, Paszczak i Włóczykij odnajdują zagubioną tożsamość i – uzdrowieni – opuszczają dolinę. Zostaje mały Homek Toft i stary Wuj Truj, na których uzdrawiające działanie domu nie ma wpływu. Samotny i niekochany Toft czeka na wyśnioną Mamę. Na Wuja Truja, który nie przypomniał sobie własnego imienia, czyli nie odzyskał utraconej tożsamości, czai się ukryta za maską snu zimowego śmierć.
Dwa ostatnie tomy cyklu u wielu odbiorców wzbudzają wątpliwości, czy w ogóle są przeznaczone dla dzieci. Z literatury dla młodego czytelnika wyłączają je dorośli zaniepokojeni ich melancholią wynikającą ze starannie wykreowanej atmosfery zmiany. Zmiana ta jest tym bardziej niepokojąca, że pozostaje w kontraście wobec trwałej idylli części wcześniejszych, traktujących o dzieciństwie. Tatuś Muminka i morze oraz Dolina Muminków w listopadzie to opowieści o dojrzewaniu. Na wyspie Muminek wkracza w okres adolescencji i przeżywa moment inicjacji. Buntuje się przeciwko rodzicom, wyprowadza się z domu. Poznaje ciemną stronę swojej natury, kiedy pozwala Małej Mi wytruć kolonię czerwonych mrówek. Przeżywa pierwszą dojrzałą fascynację płcią przeciwną, zakochując się w koniku morskim (baśniowo pięknej miniaturze konia, a nie rybie z rodzaju igliczniowatych). Wreszcie, oswajając Bukę światłem lampy sztormówki, oswaja się z myślą o czekającej go śmierci. Wyspa jako miejsce nauki i odosobnienia, miejsce wtajemniczenia i dojrzewania jest powszechnym mitologicznym obrazem. Po pobycie na wyspie bohater wraca zazwyczaj odmieniony, silniejszy i inny. Muminek wróci więc jako młodzieniec, ale czy na pewno do doliny Muminków?
Na powrót rodziny wiernie czeka Toft. Dolina Muminków w listopadzie kończy się opisem drogi małego Homka ze szczytu wzgórza, skąd dostrzega majaczącą na horyzoncie łódź, na przystań. Autorka pozostawia czytelnika w stanie dręczącej rozterki: czy rzeczywiście rodzina Muminków wróciła do doliny, w sam raz, by zapaść w kolejny sen zimowy, czy cała scena jest wytworem wyobraźni stęsknionego za mamą dziecka? Interpretatorzy nie są zgodni. Niektórzy, jak Grzegorz Leszczyński i Maria Nikolajeva, skłaniają się ku drugiemu wariantowi, twierdząc, że powrót rodziny stanowiłby niemożliwy po przejściu inicjacji zwrot ku dzieciństwu (Nikolajeva) lub wskazując na odrealniony, impresjonistyczny, skrajnie subiektywny obraz drogi Tofta na brzeg morza (Leszczyński). Inni, jak Joanna Papuzińska4, przyjmują wariant pierwszy, powołując się na opis widzianej przez Homka łodzi odpowiadający „Przygodzie” – łodzi Tatusia Muminka oraz namacalny fakt złapania liny cumowniczej. Fakt, który – co należy podkreślić – nie zachodzi w oryginale powieści, stanowi inwencję tłumaczki, Teresy Chłapowskiej. Tak czy inaczej zadanie domknięcia otwartego zakończenia swej ostatniej książki o Muminkach Tove Jansson pozostawia odbiorcy, pisząc w swoich notatkach, że „czytelnik sam musi dopowiedzieć sobie resztę”5. To, czy rodzina wraca do doliny, żeby na powrót tchnąć życie w opuszczony dom i zająć się samotnym Toftem, czy też nie wraca już nigdy, a dom zamienia się w grobowiec dla wspomnień i pogrążonego w śnie wiecznym Wuja Truja, zależy zatem od nas, odbiorców. Ja uważam, że rodzina nie wraca. A Wy?
odbiorcy, pisząc w swoich notatkach: Niech czytelnik sam dalej wymyśla.i
1 Maria Nikolajeva, From Mythic to Linear. Time in Children’s Literature, London 2000.
2 Michał Błażejewski, Źle się dzieje w dolinie Muminków, [w:] Świat Muminków. Materiały z sesji literackiej, Gdańsk 1994.
3 Mircea Eliade, Traktat o historii religii, Warszawa 2009, s. 396.
4 Przywołane interpretacje Grzegorza Leszczyńskiego i Joanny Papuzińskiej są głosami w dyskusji nad Doliną Muminków w listopadzie w ramach zebrania Pracowni Badań Literatury dla Dzieci i Młodzieży, które odbyło się w roku 2013 na Uniwersytecie Warszawskim.
5 Boel Westin, Tove Jansson. Mama Muminków, Warszawa 2012, s. 396.
i
tekst: Anna Czernow , badaczka literatury dla dzieci i młodzieży, krytyczka literacka, wykładowczyni Uniwersytetu Warszawskiego, autorka artykułów poświęconych literaturze dla dzieci i młodzieży, stypendystka Internationale Jugendbibliothek w Monachium oraz prezeska Polskiej Sekcji IBBY. Jej zainteresowania naukowe to między innymi: teoria literatury dla młodego odbiorcy, klasyka anglosaskiej i skandynawskiej literatury dla dzieci oraz fantastyka XIX, XX i XXI w.
zdjęcie: Ewa Jezierska Fotografia